Reklama

Dodatkowa wypłata dla polecających produkty OZE

Zarejestruj się

Dyrektywa metanowa vs. polskie górnictwo. Czy obawy przed zamknięciem kopalni są uzasadnione?

Dyrektywa metanowa vs. polskie górnictwo. Czy obawy przed zamknięciem kopalni są uzasadnione?

Polscy górnicy wybrali się pod siedzibą Komisji Europejskiej w stolicy, aby zaprotestować przeciwko dyrektywie metanowej. Związkowcy są przekonani, że Bruksela próbuje zamknąć polskie górnictwo. Tymczasem analizy przekonują, że to szansa na wyczekiwaną modernizację sektora, a los polskich kopalni zależy do decydentów w Warszawie. 

Górnicy nie chcą dyrektywy metanowej

Chociaż Komisja Europejska dopiero debatuje nad wprowadzeniem nowego rozporządzenia metanowego, grupa polskich górników już teraz postanowiła wyrazić swoje zdanie na temat unijnej polityki. W piątek 24. marca media obiegły zdjęcia i filmy, na których związkowcy stoją wśród szarego dymu z transparentami pod polską siedzibą KE w Warszawie. Przed tłumem postawiono trumnę z napisem “polskie górnictwo”, a na niej zdjęcia Grety Thunberg i Ursuli von der Leyen. 

Wejście w życie rozporządzenia metanowego, przygotowanego przez UE, oznacza koniec polskiego górnictwa twierdzą organizatorzy protestu, Komisja Krajowa WZZ “Sierpień 80”. 

Pracownicy sektora wydobywczego, którzy wzięli udział w demonstracji są przekonani, że wyłącznym celem nowej dyrektywy metanowej jest polskie górnictwo, a Bruksela próbuje niekontrolowanie zamknąć wszystkie kopalnie. 

[…] szalona polityka klimatyczna europejskich biurokratów doprowadzi do likwidacji niemal wszystkich polskich kopalń do roku 2031. Zniszczone będą dziesiątki tysięcy miejsc pracy, dających waszym rodzinom środki utrzymania. Śląsk czeka katastrofa na niewyobrażalną skalę. Katastrofa czeka również wszystkich Polaków. Likwidacja polskich kopalń oznacza skazanie nas na drogi węgiel z importu i jeszcze droższy gaz – dodają liderzy protestu. 

O czym mówi rozporządzenie metanowe proponowane przez Komisję Europejską?

Dlaczego toczy się walka o metan?

W końcu, po wielu latach rozmów i ostrzeżeń, metan stał się widocznym w dyskusji o politykach klimatycznych gazem cieplarnianym. CH₄, zaraz obok dwutlenku węgla, to jedno z największych zagrożeń wpływających na przyspieszenie wzrostu globalnej temperatury. Za prawie 40% wszystkich antropogenicznych emisji metanu odpowiada sektor energetyczny. 

W trakcie konferencji COP26 w 2021 roku 100 państw ONZ podpisało globalną inicjatywę o nazwie Global Methane Pledge, której celem jest redukcja emisji metanu o 30% do końca dekady. Chociaż Polska nie dołączyła do tych krajów, wydaje się, że konieczność podjęcia działań w tej sprawie nas nie ominie. 

Komisja Europejska pracuje nad projektem rozporządzenia ws. ograniczenia emisji metanu związanych z paliwami kopalnymi w Unii Europejskiej. Proponowane rozwiązania skupiają się w dwóch obszarach – monitorowania, sprawozdawczości i weryfikacji (MRV), a także wykrywaniu i naprawianiu miejsc wycieków metanu (LDAR). KE zakłada także wprowadzenie możliwego progu dopuszczalnych emisji CH₄, po przekroczeniu którego spółki górnicze będą zobowiązane do uiszczenia odpowiedniej zapłaty. Jednak konkretów nadal nie znamy. 

Co do jednego, polscy górnicy z pewnością się nie mylą. Konieczność ograniczenia emisji metanu w największym stopniu dotyczy Polski, ponieważ to nasz kraj jest największym emitentem tego gazu cieplarnianego w całej Unii Europejskiej, a 90% z nich pochodzi z wydobywania węgla. Co więcej, wycieki CH₄ w Polsce mają większy wpływ na klimat niż emisje dwutlenku węgla z Elektrowni Bełchatów, największego z trucicieli w całej Europie. W 2021 roku polskie kopalnie węgla wyemitowały ponad 400 Mt (tys. ton) metanu. To o 28% więcej niż 10 lat wcześniej. Zauważalny spadek w ostatnich latach wynika z zakończenia eksploatacji najbardziej emisyjnych pokładów węgla, podaje Fundacja Instrat. 

Chociaż obawy górników są w pewnej części uzasadnione, to nie Unia Europejska odpowiada za los polskich górników, ich przyszłe zatrudnienie i pensje, a także ceny energii w kraju. Najważniejszy głos mają decydenci zasiadający w Warszawie. 

Działanie dyrektywy metanowej zależy od Warszawy 

Co na to polski rząd? To nie pierwszy raz, gdy polscy decydenci umywają ręcę i zrzucają odpowiedzialność na (już i tak głośno krytykowaną przez polskich górników) Unię Europejską. Premier Mateusz Morawiecki powiedział wprost, że wszyscy protestujący powinni kierować swoje zastrzeżenia do organu wykonawczego. 

Zgadzamy się z górnikami, że to bardzo ważny problem i kolejna próba ataku na polski przemysł energetyczny i górnicy powiedział premier po szczycie Rady UE dot. dyrektywy metanowej

Warto zaznaczyć po raz kolejny, że proponowane rozporządzenia metanowe nie zakłada masowego zamykania kopalni węgla, ale wprowadzenie dodatkowych opłat, które będą musiały ponosić przedsiębiorstwa górnicze za przekroczenie dopuszczalnych emisji CH₄. To nie są żadne, radykalne działania. W dodatku, o tym jakie kwoty będą obowiązywać, zdecyduje nie Komisja Europejska, ale kraje członkowskie UE, m.in. Polska.

W rękach naszych rządzących, a także zarządców spółek górniczych leży to, jakie działania zostaną podjęte, aby umożliwić ograniczenie emisji metanu. Aż 20% wycieków CH₄ można uniknąć bez ponoszenia kosztów netto, podaje Międzynarodowa Agencja Energetyczna. W dodatku inwestycje w technologie redukujące emisje, które już są wykorzystywane na całym świecie m.in. w Australii, USA czy Chinach. To właśnie na ten cel Unia Europejska przekazała aż 11 mln euro, które trafiły do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. 

Źródła: mat. prasowy, oko.press, businessinsider.com, money.pl

Fot. główna: Canva 

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.