Reklama

Dodatkowa wypłata dla polecających produkty OZE

Zarejestruj się

Eco on Demand: “There’s something in the water” – zaśmiecona strona Kanady

Eco on Demand: “There’s something in the water” – zaśmiecona strona Kanady

Na ten weekend mamy dla Was szczególny przykład ignorancji nie tylko w stosunku do mniejszości rasowych, ale również do środowiska – film “There’s something in the water”. W ostatnich latach Kanada straciła na swoim wizerunku niezwykle przyjaznego i multikulturowego kraju. Zaczęła natomiast kojarzyć się z greenwashingiem oraz rasizmem środowiskowym.

Proponowany przez nas film “There’s something in the water” przygotowała aktorka i aktywistka społeczna – Ellen Page. Jest on oparty na książce dr Ingrid Waldron, która przedstawiła przypadki zjawiska nazwanego przez nią “rasizmem środowiskowym”. Dotyczy ono przejawów opresji i narzucenia decyzji związanych z pogorszeniem jakości środowiska na tych terenach, gdzie żyją mniejszości społeczno-kulturowe. Dotyczy to przede wszystkim białych Kanadyjczyków prowadzących firmy, które wyrządziły szkodę społecznościom etnicznym, takim jak Indianie z plemienia Mikmak, którzy żyją w Nowej Szkocji, niewielkiej nadmorskiej prowincji. 

Pożar trującej hałdy śmieci w Shelburne w Kanadzie

Pierwsza z historii przedstawionych w filmie “There’s something in the water” dotyczy hałdy odpadów, którą spalono kilkadziesiąt lat temu w miejscowości Shelburne, w sąsiedztwie dzielnicy potomków czarnych wyzwoleńców. Wydzielające się podczas pożaru toksyny przeniknęły do powietrza, gleby oraz wody. Lokalna aktywistka i założycielka South End Environmental Injustice Society (pl. Społeczność Południowego Krańca Niesprawiedliwości Środowiskowej), Louise Delisle, zwraca uwagę, że ich w dzielnicy wielu mieszkańców z tego powodu zmarło albo choruje na raka. Co więcej, badania wody pitnej, z której korzystają ona i jej sąsiedzi wykazały obecność bakterii E.Coli. Delisle łączy wątki zatrutej wody oraz wysokiego wskaźnika zachorowań na szpiczaka mnogiego w ich dzielnicy ze spalonym wysypiskiem. Przez kilka lat nie mogła się doprosić władz samorządowych o zbudowanie wolnej od zanieczyszczeń nowej studni. Samorząd miasta Shleburne zawsze tłumaczył, że nie posiada odpowiedniej sumy pieniędzy na ten cel. 

W sprawie interweniowała sama Page, która postanowiła sfinansować i pokryć koszty utrzymania nowej studni dla mieszkańców południowej dzielnicy Shelburne. Na początku lutego bieżącego roku rozpoczęto negocjacje z samorządem na tem opracowania projektu i pierwszych odwiertów.

Neokolonializm połączony z degradacją środowiska

Dwie kolejne historie to opowieść o tym, jak Indianie z plemienia Mikmak stali się ofiarami oszustw krajowych firm i korporacji. Sprawy te wywołały poważne poruszenia wśród Kanadyjczyków.

W miejscowości Pictou w pobliżu Zatoki Łodzi (ang. Boat Harbour), Northern Pulp – producent papieru wyprowadzał ze swojej celulozowni ścieki do wspomnianej laguny. Wyniszczyły one doszczętnie tamtejsze życie wodne. Wpłynęło to także na mieszkających tam Indian, którzy, podobnie jak we wcześniejszych przypadku, na dużą skalę umierają w wyniku zachorowań na nowotwór. 

Trzecia przedstawiona w filmie historia dotyczy miasta Stewiacke, przy którym koncern paliwowy Alton Gas, w ramach wydobycia złóż gazu, wylewa wysoko stężoną solankę – produkt uboczny prac wydobywczych. Proceder poważnie wpłynie na zatrucie rzeki Shubenacadie. Korporacja ignoruje sprzeciw Indian, którzy prawnie mają pierwszeństwo w dysponowaniu tamtejszymi terenami. 

Protest (eko)społeczności kanadyjskiej

Poruszone w filmie  “There’s something in the water” sprawy mają spory rozgłos. Społeczność Mikmaków, oprócz oficjalnych wystąpień do władz prowincji Nowa Szkocja, prowadzić akcje protestacyjne. W przypadku celulozowni Northern Pulp z Pictou, na mocy prawa z 2019 roku, koncern miał do 31 stycznia 2020 roku zaprzestać wylewania ścieków do Zatoki Łodzi i wyłączyć fabrykę. Firma usilnie stara się odwlec decyzje prawne. Ostatecznie do końca kwietnia 2020 roku, zakład ma zostać “zamrożony”. Mikmakowie przystali na to, widząc, że faktycznie ścieki przestały trafiać do Zatoki. Zatweetowała o tym wódz Andrea Paul:

Z kolei AltonGas spotkał się z niezwykle zajadłym, prawnym i protestacyjnym sprzeciwem rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Zarówno koncern, jak i społeczności Indian, nie mogą dojść do porozumienia. Co więcej, władze prowincji miały ten projekt wydobywczy finansować. W marcu 2020 roku Sąd Najwyższy Nowej Szkocji uchylił zgodę środowiskową dla realizacji wykopów i nakazał powrót do konsultacji, do których powinny zasiąść Alton Gas oraz przedstawiciele lokalnych społeczności Indian. Mimo to koncern nadal deklaruje, że wpływ wylewania solanki do rzeki będzie niewielki. Indianie liczą albo na kompromisowe rozwiązanie, które uwzględnia ponowne przygotowanie projektu, albo na całkowicie zamknięcie projektu. 

Dalsze losy tej sprawy można śledzić na Twitterze – na profilu @StopAltonGas

Kanada – państwo politycznego greenwashingu

Powyższe konflikty dotyczą wewnętrznych problemów Kanady związanych z zanieczyszczeniem środowiska oraz rasizmem. Natomiast w perspektywie światowej państwo weszło w jawny konflikt z Filipinami. Ten wyspiarski kraj był jednym z głównych odbiorców kanadyjskich odpadów. Około 2013 roku Kanada wysłała do Filipin 103 kontenery ze śmieciami, deklarując, że są w nich odpady zdatne do recyklingu – głównie plastik. Okazało się, że w środku znaleziono ogromne ilości wszelkiego rodzaju śmieci niezdatnych do przetworzenia. Do 2019 roku trwał dyplomatyczny konflikt między Manilą a Ottawą. W maju Kanada wydała ponad milion dolarów na sprowadzenie z powrotem półtora tysiąca ton śmieci. 

W podobny sposób zareagowała Malezja, która odesłała 150 kontenerów śmieci do ich nadawców z Europy, Azji oraz do USA. Kraje oceaniczne, które udostępniały skup odpadów, były wręcz zasypywane śmieciami, które wbrew deklaracjom eksporterów, nie nadawały się do przetworzenia. Taką wysyłką śmieci kraje Zachodu poprawiały swoje statystyki związane z odpadami i efektywnym ich przetwarzaniem. 

Eco on Demand 

Ten artykuł zamyka cykl propozycji Eco on Demand – filmów poświęconym ochronie środowiska, które możemy obejrzeć, zostając w domu i korzystając z platform VOD. Poznaliśmy skalę problemów, z jakimi cały świat ma do czynienia. Co możemy zrobić, by neutralizować nasz wpływ na środowisko? 

“Human Energy” pokazało inicjatywy zwykłych ludzi, którzy spółdzielczo uczestniczą w transformacji energetycznej. “Chasing Ice” oraz “Chasing Coral” udowadniają, że globalne ocieplenie działa na całą planetę i choć na co dzień nie odczuwamy tych zmian, to stają się one coraz bardziej widoczne (w momencie, gdy o tym piszemy w Polsce płonie Biebrzański Park Narodowy, a pod Warszawą Wisła odkrywa swoje dno). “There is something in the water” uwydatnia siłę społeczności, które walczą o swoje prawo do czystego środowiska. “Natomiast A Plastic Ocean” przypomina, że Ziemię zanieczyściliśmy na tyle poważnie, że musimy wdrażać takie działania, które powinny być procedowane na wielu szczeblach równocześnie. 

A co Wy myślicie o tych filmach? Dajcie znać, podrzućcie też własne propozycje filmów, które możemy zobaczyć, a które mogą całkowicie zmienić nasze nastawienie do życia na bardziej ekologiczne. 

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.