Reklama

Dodatkowa wypłata dla polecających produkty OZE

Zarejestruj się

Tak – farmy wiatrowe są brzydkie, ale można je pokochać

morska farma wiatrowa

Tak – farmy wiatrowe są brzydkie, ale można je pokochać

Przez kilka ostatnich miesięcy obserwowałam, jak farma wiatrowa Rampion wynurza się z morza niczym morski potwór widoczny z plaży w Brighton – powiedziała Alice O’Keeffe, redaktorka the Guardian. – To wszystko stało się tak szybko. Jednego ranka na horyzoncie pojawia się kilka niewielkich fundamentów, a kilka tygodni później widzimy całą armię wiatraków, nadających morzu industrialny wygląd.

Mimo że tego rodzaju wiatraki montowane są około 12 kilometrów od brzegu to z uwagi na swoją wielkość w pełni dominują nad krajobrazem, niezależnie czy pogoda jest na tyle dobra, że widać poszczególne wiatraki czy zlewają się one w jedno z chmurami.

Faktu, że u naszych wybrzeży powstawać będą wiatraki nie da się zmienić. Wspomniany Rampion jest jedną z największych farm off-shore w Wielkiej Brytanii – liczy 116 turbin wiatrowych o wysokości 80 metrów z 55 metrowymi łopatkami rotora. Jak przewiduje developer tej farmy – firma E.On – farma powinna rozpocząć generację energii elektrycznej i przesył jej do sieci energetycznej jeszcze w tym roku. Po uruchomieniu farma powinna zasilić 347 tysięcy domów w Wielkiej Brytanii – połowa domów w całym Sussex.

Opieranie się takim projektom nie ma sensu, z uwagi na to jak ogromnie pozytywny wpływ mają na energetykę. – Muszę przyznać, mimo wszystko wolałabym, żeby farma ta oczywiście pracowała, ale gdzieś indziej, tak żebym nie musiała na nią patrzeć – powiedziała O’Keeffe. – Przez całe lato opłakiwałam stracony krajobraz nieprzerwanej linii horyzontu. Jestem w stanie zrozumieć czemu ludzie są przeciwni wiatrakom. Nie chodzi tylko o cenę domów, ale to też jest ważny czynnik. Krajobraz wokół nas to coś, co traktujemy bardzo osobiście. To on sprowadził mnie do Brighton z Londynu.

Jakkolwiek pierwsze opinie na temat nowego widoku nie były zbyt pozytywne, to po pewnym, czasie jak określa to O’Keeffe – stało się coś niespodziewanego – przyzwyczaiłam się, nawet spodobał mi się ten widok.

– Rampion może i ma dominujący wpływ na krajobraz, ale jednocześnie jest pozytywnym akcentem w czasach, gdy np. USA wycofuje się porozumienia Paryskiego. Pokazuje, że jako całość społeczności idziemy na przód i nie poddajemy się w walce ze zmianami klimatycznymi – wyjaśniła. Co więcej, tego rodzaju inwestycje staną się przyszłością energetyczną Wielkiej Brytanii, szczególnie, że energia elektryczna pochodząca z farm wiatrowych jest nie tylko ekologiczna, ale też tania, tak więc problem kosztów nie jest już de facto problemem.

– Gdy patrzę na turbiny, widzę część krajobrazu – zauważyła O’Keeffe. – Symbol nadziei i ducha Brighton, a nie brzydką i ekstrawagancką architekturę, jak w niektórych przypadkach.

Zważywszy na skalę zmian, to w mieście i jego okolicach protesty przy budowie tej farmy były relatywnie niewielkie. Lokalna społeczność mocno wspierała budowę tego ekologicznego źródła prądu. Najgłośniej protestowali oczywiście Torysi, skupieni na wiejskich terenach dookoła miasta, zwłaszcza w regionie South Downs, gdzie znajduje się przyłącze kablowe do sieci energetycznej dla tej farmy off-shore.

Cieszę się i jestem dumna z mieszkania w mieście, które sprawia, że przed nami rysuje się trochę jaśniejsza, lepsza przyszłość. Przyznaję, że z niecierpliwością czekam, aż łopatki tych wiatraków zaczną się obracać – podsumowała O’Keeffe.

 

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.