Świat Produkcja „zielonego” prądu w Niemczech o 1000% w górę 06 lutego 2018 Świat Produkcja „zielonego” prądu w Niemczech o 1000% w górę 06 lutego 2018 Przeczytaj także Artykuł Sponsorowany XENE autoryzowanym dystrybutorem w Polsce i UE paneli TW(Tongwei) Solar – lidera wśród producentów PV na świecie W lipcu 2023 roku spółka Xene podpisała umowę na dystrybucję modułów fotowoltaicznych ze światowym liderem w produkcji komponentów fotowoltaicznych na świecie, firmą TW(Tongwei) Solar. Umowa określa zasady bezpośredniej współpracy w Polsce i na rynkach zagranicznych, głównie w Unii Europejskiej, na których już aktywnie działa Xene. Kontrakt na najbliższe lata zakłada zakupy na poziomie kilkudziesięciu MW paneli w technologii PERC i N-type. Artykuł sponsorowany Świat Pierwsza zeroemisyjna linia lotnicza wystartuje w 2024 roku W 2024 roku loty rozpoczyna pierwsza zeroemisyjna linia lotnicza. Flota Ecojet ma składać się z samolotów elektrycznych napędzanych przez zielony wodór. Co więcej, pasażerowie na pokładzie będą mieli do wyboru wyłącznie wegańskie posiłki. Jakie trasy obejmie linia Ecojet? Od 1990 roku wytwarzanie ekologicznej energii elektrycznej w Niemczech wzrosło o 1000%, a eksport prądu osiągnął właśnie kolejny rekord – wynika ze wstępnych danych za 2017 rok, przeanalizowanych przez portal WysokieNapiecie.pl. Niemcy są jednak dalecy od samozadowolenia, bo rekordowe wyniki przykrywa cień porażki do jakiej musiała przyznać się kanclerz Merkel. W momencie zjednoczenia u naszych zachodnich sąsiadów królowały trzy źródła energii elektrycznej – węgiel brunatny (z 31% udziałem), węgiel kamienny (26%) i atom (28%). Energetyka odnawialna (wówczas niemal wyłącznie elektrownie wodne) dostarczała Niemcom 20 TWh, czyli niespełna 4% całej produkcji prądu. „Zielone” elektrownie wypierają węgiel i atom Po 27 latach (a zwłaszcza ostatnich 10 latach niezwykle szybkiej transformacji) sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Produkcja „zielonego” prądu w Niemczech w 2017 roku wyniosła niemal 217 TWh, z czego prawie połowę (105 TWh) dostarczyły farmy wiatrowe, 46 TWh spalanie biomasy, 40 TWh panele słoneczne, 7 TWh spalanie biogazu i tylko produkcja w elektrowniach wodnych pozostała na niezmienionym poziomie – wynika z danych niemieckiej organizacji AGEB, zrzeszającej instytuty badawcze i organizacje przemysłowe. T o oznacza, że w ubiegłym roku co trzecia kilowatogodzina wyprodukowana w Niemczech pochodziła już ze źródeł odnawialnych. Dla porównania ubiegłoroczna produkcja energii elektrycznej w Polsce wg danych PSE wyniosła niespełna 166 TWh, z czego blisko 80% pochodziło z węgla kamiennego i brunatnego, ok. 6% z gazu, a kilkanaście procent ze źródeł odnawialnych. W latach 1990-2017 o połowę spadła natomiast produkcja prądu w niemieckich elektrowniach atomowych (do 76 TWh); Z węgla kamiennego zmniejszyła się o jedną trzecią (do 94 TWh), a z węgla brunatnego o 13% (do 148 TWh). Wzrosłą natomiast (o 140%, do 86 TWh) produkcja prądu w elektrowniach opalanych gazem ziemnym, które są w stanie szybko reagować na wahania generacji wiatrowej i słonecznej. Niemcy produkują tak dużo „zielonej” energii, że przez większość godzin w roku mają najniższą hurtową cenę energii elektrycznej w Europie i są jej ogromnym eksporterem. Według wstępnych danych AGEB w 2017 roku sprzedali za granicę 54 TWh prądu – najwięcej w historii. Blisko połowę z tego do Austrii (m.in. przesyłając prąd przez polskie i czeskie sieci tranzytem). Zdarzają się dni, gdy już nawet import nie pomaga, ceny prądu są ujemne, a elektrownie atomowe, co do zasady pracujące „pod sznurek” muszą zmniejszać generację nawet o połowę, jak miało to miejsce chociażby 28 stycznia tego roku. Merkel przyznaje się do porażki I chociaż produkcja „zielonego” prądu wypiera kilowatogodziny z węgla i atomu szybciej, niż zakłada strategia rządu, a w 2017 roku więcej niż jedna piąta „zielonego” prądu wytwarzanego w całej Unii Europejskiej pochodziła z Niemiec, to rząd Angeli Merkel musiał przyznać się do istotnej porażki. W projekcie umowy koalicyjnej CDU/CSU z SPD, który wyciekł do mediów, zrezygnowano ze sztywnego określenia poziomu redukcji emisji dwutlenku węgla do 2020 roku na poziomie 40%. I nie jest to efekt koalicyjnych targów, a po prostu przyznania się rządu, że ten cel jest już nierealny, więc nie ma sensu wpisywać go do dokumentu. Zgodnie z ubiegłorocznym rządowym raportem (także ujawnionym nieoficjalnie), do końca dekady Niemcy osiągną nieco powyżej 30% redukcji CO2 względem 1990 roku. Czy wzrośnie determinacja wielkiej koalicji w tym Polski oraz czym Niemcy zajmą się w najbliższych latach? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.