Reklama

Dodatkowa wypłata dla polecających produkty OZE

Zarejestruj się

Za nami najgorętszy tydzień w historii. A to z pewnością nie koniec

Za nami najgorętszy tydzień w historii. A to z pewnością nie koniec

Zeszły tydzień przyniósł aż trzy rekord średniej temperatury na świecie. Gorąc utrzymał się aż do niedzieli, co sprawiło, że najprawdopodobniej doświadczyliśmy najcieplejszego okresu od 125 tys. lat. Jakie są powody tego zdarzenia? 

Najgorętszy tydzień w historii 

Ostatni tydzień nie rozpoczął się od dobrych informacji. W poniedziałek 3. lipca Amerykańskie Narodowe Centrum Prognoz Środowiskowych podało, że średnia temperatura na świecie wyniosła 17,01°C. Oznacza to, że ludzkość doświadczyła najgorętszego dnia w historii, pobijając rekord 16,92°C ustanowiony w sierpniu 2016 roku. 

Niestety na tym nie koniec. Nowy rekord utrzymał się zaledwie jeden dzień. Już 4. lipca średnia na termometrach wzrosła do 17,18°C. Co gorsza, w następnym dniu utrzymała się na tym samym poziomie, a w czwartek 6. lipca dobiła do kolejnego rekordu – 17,23°C. W piątek zanotowano 17,20°C, w sobotę 17,17°C, a w niedzielę 17,11°C. 

To kolejny dowód na to, że zmiany klimatu są poza kontrolą i kolejny powód do tego, aby zwiększyć ambicje klimatyczne – powiedział António Guterres, sekretarz generalny ONZ. 

Zdaniem ekspertów ostatnie 7 dni były najgorętszym tygodniem w historii pomiarów, ale nie tylko. Z początkiem lipca 2023 roku najprawdopodobniej zanotowaliśmy najwyższe temperatury od 125 tys. lat. 

Jak mierzono temperaturę 125 tys. lat temu?

Globalna średnia temperatura to wynik obliczony na podstawie odczytów temperatury zbieranych na wysokości dwóch metrów ponad powierzchnią gruntów w wielu miejscach na Ziemi. Climate Change Institute, działający przy Uniwersytecie Maine prowadzi takie pomiary od 1979 roku. Jednak na świecie istnieją stacje, które dokonują pomiarów temperatury powietrza nieprzerwanie od XIX wieku. 

Wzrost globalnej temperatury od 1850 roku według kilku najważniejszych instytucji naukowych, które zajmują się pomiarami temperatury. Źródło: Wikimedia Commons 

Ale chwila. Skąd wiemy, że temperatury teraz są najwyższe od 125 tys. lat? Przecież nikt wtedy nie używał termometrów… Tyle tylko, że wyniki instrumentalnych pomiarów temperatury (czyli tych bezpośrednich) to nie jedyny sposób, dzięki któremu możemy poznać, jak gorąco bądź zimno było w przeszłości. Przecież w okresach epoki lodowcowej też nie było termometrów, a nikt nie wątpi w to, że się wydarzyła. 

Analizy klimatu w przeszłości, a więc również temperatur, jakie występowały na planecie, dokonuje się na podstawie wielu różnych źródeł. Ich główną cechą jest to, że są wrażliwe na warunki klimatyczne i mogą odzwierciedlić wieloletnie zmiany temperatury w swojej strukturze. Należą do nich chociażby:

  • zasięg lodowców górskich, 
  • odwierty głębinowe, 
  • grubość słojów drzew, 
  • koralowce, 
  • pyłki i szczątki roślin, 
  • cechy organizmów żywych, 
  • skład rdzeni lodowych. 

Co wpłynęło na ostatnie rekordy temperatur? 

Sami dolewamy oliwy do ognia 

To nie przypadek, że ostatnie rekordy średniej temperatury globu pobiły ten ustanowiony prawie 7 lat temu. Rok 2016 był okresem, w którym rozwinął się ostatni El Niño. To zjawisko związane jest z ociepleniem temperatury wód powierzchniowych i zmianą wzorców wiatrów w środkowej i wschodniej części Pacyfiku. Jednak jego skutki sięgają znacznie dalej za ocean. Kluczową konsekwencją rozwinięcia się El Niño jest radykalna zmiana wzorców pogodowych, a także wzrost temperatury globu. 

To właśnie dzieje się teraz. W czerwcu Amerykańska Narodowa Administracja Oceaniczna (NOAA) i Atmosferyczna przekazała, że temperatura wody w kluczowym obszarze Oceanu Spokojnego  jest już prawie o 0,8°C wyższa od średniej i nadal rośnie.

W ostatnich tygodniach z falą upałów musieli się zmierzyć mieszkańcy wielu regionów świata. W Stanach Zjednoczonych 70 milionów ludzi zostało objętych alertami o ekstremalnie wysokich temperaturach. Z podobnym problemem walczyli w Chinach, gdzie upały pojawiły się ponownie w mniej niż dwa tygodnie od pobicia rekordu temperatury w Pekinie. W Indiach gorąco doprowadziło do ofiar śmiertelnych w najuboższych regionach kraju. W północnej Afryce termometry pokazały nawet 50 °C. W Wielkiej Brytanii zakończył się właśnie najgorętszy czerwiec w historii. 

Według Światowej Stacji Meteorologicznej aktualnie istnieje aż 98% szans, że wkrótce doświadczymy najcieplejszego roku w historii pomiarów. Co więcej, prawdopodobieństwo przekroczenia krytycznego punktu globalnego ocieplenia również wzrosło. Na ten moment ryzyko wzrostu temperatury powyżej 1,5°C względem okresu preindustrialnego w ciągu najbliższych pięciu lat wynosi 66%. 

Niestety to nie El Niño rozgrzewa Ziemię do czerwoności. Oliwy do ognia dolewamy my sami, ludzie. W jaki sposób? Emitując coraz więcej gazów cieplarnianych, które wywierają presję na klimacie i prowadzą do wzrostu globalnej temperatury. 

W ciągu ostatnich kilku lat (za wyjątkiem 2020 roku, na co wpłynęła pandemia) globalne emisje CO2 biją rekordy z każdym kolejnym rokiem. W 2022 roku suma emisji dla sektora energetycznego wyniosła 36,8 mld ton. 

Zdaniem Global Carbon Budget pozostało nam około 380 mld ton CO2 w budżecie węglowym, który oznacza ilość emisji możliwych do wyemitowania, aby globalne ocieplenie zatrzymało się poniżej progu 1,5°C względem epoki preindustrialnej.

Źródła: theguardian.com, cnn.com, thewashingtonpost.com, bloomberg.com, ziemianarozdrozu.pl

Fot. główna: Anomalia globalnej temperatury (1884-2022)/NASA’s Scientific Visualization Studio

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.